Dzień przesyłek
05 grudnia 2019, 23:10
Cały dzień słychać było dzwonek do drzwi. Najpierw listonosz z samego rana (o ile godzinę 9.00 można uznać za wczesną), kiedy to Kaśka jeszcze zbierała się do wstania, przyniósł dwa listy polecone. Jeden z mopru, drugi ze świadectwem pracy Kaśki. Dobrze, że teściowa była i odebrała, bo nie uśmiechało się Kaśce wychodzić do listonosza w szlafroku. Później przybył kurier z przesyłką do Kaśki. Oczekiwana choinka dotarła. Stoji jeszcze nie rozpakowana. Można będzie jednak przystąpić do jej strojenia. Wprawdzie dom jeszcze nie posprzątany ale Kaśka nie chce czekać na świąteczny nastrój, aż do wigilii. Chce się cieszyć dekoracjami nieco dłużej niż tylko przez święta. Choć znając życie i mobilizację Kaśki choinka będzie stała do lutego. Potem przybył kurier z książkami dla Woła. Dalej też szukała widoku na panel do łazienki. Ciągle nie może się zdecydować czy widok z wodospadem czy widok na ocean. A może jeszcze, co innego. Wybór wzorów jest tak duży, że trudno się zdecydować. Do tego wszystkiego pod wieczór zaczęła boleć ją ręka a dokładniej dłoń. Wczoraj też ją bolała ale nie tak jak dzisjaj. Zdecydowała się wziąć tabletkę, jednak ta nic nie pomogła.
- Co za badziewne te tabletki, nic nie pomagają - rzekła do Woła
- Trzeba było może wziąć dwie - odrzekł Wół. Jak to on zawsze by działał radykalnie na ból
- Aha, jasne! Nie będę ryzykowala - odparła zawsze ostrożna w przyjmowanii leków Kaśka.
Dodaj komentarz