06 stycznia 2020, 21:10
Koniec roku był dla Kaśki dość intensywny. A to wyszła sprawa z akumulatorami, problem z pralką, porządki i zakupy świąteczne, gotowanie, a to wszystko przecież na głowie Kaśki!. No na męża w kwestii przygotowań świątecznych nie mogła liczyć. Sama sobie winna! Tak "wychowała"! W końcu Kaśka to był typ Zosi Samosi. Wolała by nikt jej się nie pętał pod nogami. Ona wie lepiej! Ona umie lepiej! Ona zrobi lepiej! W pewnym momencie miała już dosyć! Kryzys dopadł ją przy smażeniu naleśników. Nie chciały się przewracać, rozwalały się, pękały. Chciała już ogłosić, że "Świąt nie będzie!". Bo czy dla nich dwojga -ona i mąż- opłaca się robić Wigilię? Może odpuścić sobie? Jej teściowie Wigilii, mimo że byli katolikami, nie robili. Może i oni powinni sobie odpuścić? - zaczęła wątpić w sens tych całych przygotowań. Co roku przyrzeka sobie, że nie będzie dużo gotować, co najwyżej kupi się gotowce ... no ale przecież dania świeże, własnej roboty lepiej smakują. Po chwili wątpliwości i kryzysu spieła się w sobie i dokończyła gotowanie. Do Wigilii usiedli dość późno bo dopiero ok. 20.00. Niestety w tym roku także nie mieli czasu by załatwić opłatek więc podzielili się chlebem. Ten czas od świąt aż po Nowy Rok Kaśka postanowiła spędzić na nic nie robieniu. Tak się w tym zatraciła, że dopiero w niedzielę, 5 stycznia 2020 r. wzięła się za realizację postanowień noworocznych. Oczywiście na liście nie mogło zabraknąć, jak co roku odchudzania...Ten punkt pojawił się co roku na liście Kaśki. Czy w końcu się uda? A oto pozostałe postanowienia: remont kuchni, znaleźć pracę/założyć własną działalność, dziecko(?), zadbać o relację z innymi, bardziej zadbać o siebie, dbać bardziej o porządek, rozwijać vlogowanie, blogowanie, instagram.