Archiwum styczeń 2020


Zaświadczenie
31 stycznia 2020, 19:00

Wczoraj Kaśka była u lekarza medycyny pracy. Szybko i sprawnie poszło. Na szczęście nie musiała znów badać wzroku. Przecież nie tak dawno robiła to badanie. Zrobiła jednak badanie krwi. I tak miała zamiar je zrobić, więc postanowiła wykorzystać sytuację. I tak jak myślała. Nie są idealne. Dwa czynniki ma podwyższone. Jeden bywa podwyższony przy anemii. Drugi jakiś eofille...czy jakoś tak jest dla niej nieznany. Nawet nie wiedziała, że coś takie ma. Są to jakieś granulocyty kwaso ....chyba chłonne. Zielonego pojęcia Kaśka nie ma o co z tym ich podwyższeniem chodzi. Może niepotrzebnie się martwi. Może to ma związek z anemia, tylko tu w laboratorium inne mają określenie. Może jakby robiła badania w DPM nie miała by wątpliwości. No, nic będzie musiała iść do lekarza! Tylko kiedy? Jak od poniedziałku zaczyna pracę. Miała zacząć dopiero w połowie lutego ale że tak szybko udało jej się załatwić to orzeczenie, zacznie początkiem lutego.

- Może niepotrzebnie się tak śpieszyła z załatwieniem tego? Może trzeba było się wstrzymać? - zastanawiała się. Miała by czas by się przygotować do nowej pracy psychicznie i fizycznie. A tak czuje się rzucona na głęboką wodę bez przygotowania. Niby coś podobnego robiła ale i tak się denerwuje poniedziałkiem. Ma zacząć o 10.00. Chyba przez to całe zamieszanie z tą pracą, cały dzień miała wrażenie, że jest sobota. Jakoś tak czuła sobotni klimat, a to przecież piątek! Zrobiła dziś spaghetti, choć to wczoraj miała na nie ochotę. Nie miał jednak kto pójść po mięso! Dziś zaś miała ochotę na naleśniki z serem. Jak baba w ciąży!. Pozostała jednak przy tym spaghetti. 

P.S

Sypał dzisiaj z rana wielkachny śnieg. Trwało to jednak krótko. Potem badał deszcz. W południe po śniegu nie było nawet znaku.

Jest praca!
29 stycznia 2020, 18:16

Plany, plany i po planach! Znów wzięły w łeb! Los ciągle płata Kaśce figle. Miała w planach jechać i wyciągnąć dokumenty od neurologa, jednak jeden telefon zmienił te plany. Zadzwonił facet z kadr. Wczoraj miała telefon z propozycją pracy. Tak, tak z propozycją pracy! Oczywiście zgodziła się! Nie sądziła, że tak szybko  jej się uda znaleźć coś nowego. A jednak! Nie wie czy się cieszyć, czy nie. W końcu miała więcej czasu na inne rzeczy, a teraz znów będzie jej brakowało czasu na wszystko. A wracając do tego telefonu z kadr. Facet poinformował ją, że wysłał skierowanie do lekarza medycyny pracy. Tak więc mogła się zarejestrować. Okazało się, że jutro zwolniło się miejsce na 7.45. Zdecydowała więc, że skoro jutro będzie w przychodni, to od razu pobierze tę dokumentację. Dzisiaj więc pojechała tylko po to aby wydrukować skierowanie do lekarza medycyny pracy. Jutro z rana nie było by gdzie bo wszelkie punkty otwarte są dopiero od 9.00. Tak to jest jak się nie ma drukarki! Poza tym cały dzień spędziła na kompletowaniu dokumentacji: świadectwa pracy, dyplom, kwestionariusz itp.

P.S.

W Lublinie pada śnieg! A z rana było tak słonecznie...wiosennie.

Kot jak poduszka cekinowa
27 stycznia 2020, 21:27

Kaśka obudziła się o godz. 6.00. Miała zamiar jeszcze się zdrzemnąć tak do g. 7.00. Zaniepokoiło ją jednak to, że kota nigdzie nie było widać. Nie przybiegł, jak to zwykle miał w zwyczaju, kiedy usłyszał, że się przebudziła. Wprawdzie wcześniej latał z myszą, mimo to się zaniepokoiła. Postanowiła wstać by zobaczyć, co się z nim dzieje. Widać kot usłyszał, jak wstaje i przybiegł.

- Jesteś kocie?! - odetchneła z ulgą. Pewnie był na górze u teściowej - pomyślała.

- Czy przypadkiem nie jestem zbyt przewraźliwiona na jego punkcie? - przeszło jej przez myśl - Z drugiej strony to chyba normalne, że się martwię skoro ostatnio bywał osowiały i markotny? Coś mu ewidentnie dolegało.

Skoro kot się odnalazł  cały i zdrowy postanowiła jeszcze tak do g. 7.00 się zdrzemnąć.

Nie mogła jednak usnąć. Tak przeleżała do g. 6.55, po czym wstała by zrobić sobie śniadanie. Z kanapkami i herbatą w termosie, wróciła do łóżka. Lubiła jeść w łóżku. Z rana potrzebowała chwili dla siebie, by się rozkręcić. Uwielbiała celebrować śniadanie. 

Wół oczywiście jeszcze spał i nawet "Miau!" kota nad uchem Woła, które zabrzmiało jak "Wstawaj!" nie zadziałało. 

Dzień Kaśce minął na zwykłych codziennych czynnościach: mycie naczyń, podłogi, zakupy w biedrze, trening. Ot, zwykły dzień. Jedyną przyjemnością była gra z Wołem w Biznes po Polsku. Gra okazała się być wciągająca. Grają już drugi dzień i ciągle nie ma rozstrzygnięcia, choć Kaśka jest na skraju bankructwa.

P.S. Dzisiaj oboje z Wołem doskonali ciekawego spostrzeżenia, że ich kot jest jak ta poduszka cekinowa. Z jednej strony jest np. srebrna. Jak się przeciąganie ręką robi się złota. Tak samo ten kot. Jego sierść jest dziwaczna: z zewnątrz ma czarną sierść jednak od środka włosa jego sierść jest biała. Gdy się go przygłaszcze jest czarnych, gdy pomierzwi widać białe prześwity.

Dzień porządku
26 stycznia 2020, 21:14

Wczoraj cały dzień Kaśka spędziła na sprzątaniu. Niby nie dużo tego było a jednak cały dzień jej to zajęło. A i tak już nie dała rady zmyć podłogi. Dlatego dzisiaj częściowo zmyła w pokoju i kuchni ale że Wół zaczął się kręcić, dała sobie spokój z jej myciem. Umyje w poniedziałek - pomyślała - w końcu ten Wół ma rację dzisiaj jest niedziela i powinna sobie odpocząć. Resztę dnia więc spędziła na leniuchowaniu.

Jakby lepiej...
24 stycznia 2020, 20:12

Z kotem z rana było jakby lepiej. Przyszedł, jak to miał w zwyczaju,  połasić się z rana, mrucząc przy tym. To nieco uspokoiło Kaśkę. Jednak teraz wieczorem znów jest jakiś markotny. No, cóż będzie trzeba zobaczyć, co będzie z rana. Jak znów będzie markotny trzeba będzie pójść do tego weta.Poza tym dziś Kaśka nic takiego nie robiła. Była jedynie z Wołem w empiku po kolejną grę z serii Monopoly. Chyba chce je kolekcjonować! Po powrocie zrobiła kurczaka z warzywami i ryżem. Poćwiczyła. Jednym słowem nic szczególnego.